poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 4

Kiedy się obudziłam, na początku nie wiedziałam, gdzie się znajduję. Cały pokój był wymalowany na biało, nie znajdowało się tu za dużo mebli. Pachniało morzem. Wolno usiadłam na łóżku podpierając się rękami. Dopiero, gdy zobaczyłam na sąsiednim łóżku Victoire, zorientowałam się, gdzie jestem. Muszelka. Uspokoiłam się. Z mamą nie zobaczę się cały rok, a z Aghatą aż w Hogwardzie, to znaczy dzisiaj. Ale i tak pewnie nie będzie należeć do Gryffindoru, tylko do Slytherinu.
- Ty już nie śpisz?- usłyszałam zaspany głos przyjaciółki.
- Jakoś się już wyspałam.
Vicki wsparła głowę na ręce.
- No i...- zapytała-... cieszysz się?
- Pewnie!
- Podobno będzie jakaś nowa...
Westchnęłam.
- Przyjechała z Portugalii, ze szkoły magii Portugues.
Następne westchnięcie.
- Jest mugolką...
 -CO?! Jak może być mugolką i chodzić do szkoły MAGII?!
- Nie wiem. Ale jest podobno bardzo mugolska.
- Podobno? Skąd ty to wiesz?- zainteresowałam się.
- Mama...- mruknęła- Jej koleżanka ma córkę, która była z tą mugolką na jednym roku. Na magii podobno w ogóle się nie zna. Wygląda podobno jak skończony kretyn, a z ubraniami bardzo przesadza. 
- A jak się nazywa?
- Jessica. Jessica Cupper.
Prychnęłam.
- Dobra, zmieńmy temat. Nie chce się mi o niej gadać.- postanowiła Victoire.
- Co to?- zapytałam wskazując palcem na okrągły przedmiot, podobny do zegara, tyle, że mniejszy.
- Budzik. Mugolski wynalazek, ale pożyteczny.- zaśmiała się.
- Do czego służy?
- Do...
- Witajcie moje panie!- gwałtownie obróciłam się w stronę, skąd dochodził głos.
W drzwiach stał Bill Weasley i szeroko się uśmiechał.- Widzę, że nie muszę się męczyć przy budzeniu was, ladys.
- Tato, oszczędź sobie...- bąknęła Vicki.
- Dobra, wstawać! Za trzy godziny macie odjazd!
- Już ósma?- zdziwiłam się.
- Ehe...Śniadanie czeka na was w kuchni. A tak na marginesie, masz ładną piżamkę, Eli- zaśmiał się i wyszedł.
Zrobiłam się cała czerwona. Natomiast Vicki leżała na łóżku trzymając się za brzuch i śmiała tak, że aż jej łzy ciekły z oczu. Przyjrzałam się uważniej mojej piżamie. Co na niej jest takiego śmiesznego? Gdy w końcu Victoire przestała się 
śmiać, zaczęłyśmy się ubierać. Zarzuciłam na siebie zwiewną, turkusową sukienkę do kolan, a włosy zmieniłam  na blond i upięłam w ciasny kok na czubku głowy, który również spięłam turkusową wstążką. Zrobiłam sobie leciutki makijaż i umyłam zęby. Vicki również szybko się uwinęła. Wyglądała przepięknie. Miała na sobie żółtą sukienkę, również do kolan, w pasie spiętą cieniutkim, złotym paseczkiem. Włosy się jej lekko kręciły, więc zostawiła ich rozpuszczone. Makijaż miała podobny jak ja, czyli: usta pociągnięte błyszczykiem, a rzęsy tuszem. 
Zbiegłyśmy na dół. Na stole istotnie czekało pyszne śniadanko. Roxanne siedziała już przy stole. Zabrałam się do tostów, a Vicki jadła jajecznice. Później zjadłam jeszcze smażone jajko, chrupiący rogalik, bekon, pączek i kawałem cista z wiśniami, a wszystko popiłam sokiem z porzeczek. Poczułam się pełna. 
- Vicki, idź dopakować rzeczy.- rozkazała Fleur.
- Ale ja już wszystko mam!- oświadczyła Victoire.
- Dobra. Ej, Vicki, pokaż Elis Pompona!
- Co?!- zdziwiłam się.
- Pompona! No, Vicki, pokaż!
Przyjaciółka złapała mnie za łokieć i pociągnęła w stronę domu, gdzie jeszcze nigdy nie byłam. Zeszłyśmy po schodach do przytulnej piwnicy. Stamtąd  jeszcze niżej. Na końcu długiego korytarza znajdowały się drzwi. Gdy TO COŚ  zobaczyłam, stanęłam jak wryta.
-----------------------------

Taka jedna sprawa. Czasami się mnie pytacie kiedy będzie nn. Wszystko jest napisane z prawej strony: Prorok Codzienny

Pozdro

Lena

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 3

Chciałam nie żyć. Umrzeć właśnie w tym momencie.
- Wyjdź.- wyszeptała mama,a głos się jej okropnie trząsł ze złości.
- Z radością.- uśmiechnęłam się i pobiegłam do pokoju po walizkę. Usłyszałam z dołu głosy.
- Gdzie ją posyłasz?!- usłyszałam zdenerwowany głos taty- Jest mała, nie ma gdzie iść!
- Niech idzie, gdzie chce! Ja jej nie chcę!
- Tak mówisz o swojej córce?!
- ZNISZCZYŁA MOJE PRZYJĘCIE!!!- wrzasnęła Aghata- MA PRAWO ZDECHNĄĆ!!!
- JAK TY TAK MOŻESZ MÓWIĆ O SWOJEJ SIOSTRZE?!- wybuchnął tata.
- BANNY, TO NIE JEST JEJ SIOSTRA ANI MOJA CÓRKA!!!
Nie chciałam, żeby rodzice się dłużej kłócili. Zeszłam na dół, ciągnąc za sobą walizkę i powiedziałam do taty ( unikając wzroku Agi i matki):
- Tatuś, teleportuj się ze mną do Muszelki, bo ja jeszcze nie mogę.
Tata złapał mnie za rękę i wyprowadził. 
- Trzymaj się mnie mocno...trzy...dwa...jeden...
Poczyłam dziwne szarpnięcie. Wszystko dziwnie zawirowało. Po chwili moje nogi oderwały się od trawnika. Nadal mocno ściskałam ramię ojca. Zaczęliśmy się dziwnie kręcić, jakbyśmy znaleźliśmy się  w samym środku tornada. Poczułam, że za chwilę zwymiotuję. Nagle wszystko zawirowało jeszcze szybciej i znalazłam się na przepięknej plaży. Przed sobą zobaczyłam Muszelkę.  Taty tu już nie było. Musiał się deportować spowrotem do domu. Szłam wolno w stronę domu Vicki. Ciężka walizka, klatka z Guciem ( rudym kotem) i torba podręczna. Zapukałam do drzwi. Długo nikt nie otwierał. Pomyślałam, że może nie są w domu. Przestraszyłam się. Co zrobię, kiedy ich tu nie będzie? Wzdłuż i wszerz, wszędzie piasek. W końcu drzwi się otworzyły. Zobaczyłam Billa Weasley'a. 
- Cześć Eli! Co cię tu sprowadza?
- Moja matka mnie wywaliła z domu. Czy mogłabym tu zostać do jutra, do odjazdu?
- Oczywiście!- uśmiechnął się i wprowadził mnie do środka. 
- Vicki nie ma.- powiedział odsuwając krzesło, żebym mogła usiąść.
- Gdzie jest?
- Na spacerze z Fleur i Roxi. Za chwilę powinny wrócić.
Podał mi gorącej melisy. Łyknęłam. Boski smak dzieła półwilli zupełnie mnie olśnił. Drzwi się otworzyły z głośnym trzaskiem. Do kuchni wpadła mała Roxi, młodsza siostra Victoire. Pobiegła w stronę ojca i mocno go przytuliła. Gdy mnie zobaczyła otworzyła szeroko oczy, mruknęła zawsydzona ciche " cześć" i pobiegła do swojego pokoju. Usłyszałam krzyk. Odwróciłam się w tamtą stronę. W drzwiach stała Vicki. Podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła. Teraz wiedziałam, gdzie mam prawdziwą rodzinę.

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział 2

Przy stole, na horonowym miejscu siedziała Aghata. Na sobie miała tą obrzydliwą sukienkę w kotki. Na głowie miała papierową koronę. Oszaleć można! Stół był ( muszę przyznać z niechęcią)  pięknie nakryty. Znajdowały się tu najróżniejsze ciasteczka, babeczki, puddingi, kołacze i galaretki.
- Co się tak gapisz?- zapytała mnie Aga, wyrywając z myśli: czy oni zwariowali czy to fata morgana?!
- Agatka jedzie jutro po raz pierwszy do Hogwardu- powiedziała mama srogo na mnie patrząc, a potem uśmiechnęła się do Aghaty i dodała- To trzeba to uczcić!
Dopiero teraz ich zauważyłam. Przy stole nie siedziała tylko Aghata z tatą. Była tu również ciocia Jean, wujek Orion, babcia Jean i dziadek Patrick, nasze kuzynki Holly i Polly, no i nasi sąsiedzi: Olka, Sonia i ich rodzice!
- Siadaj!- warknęła do mnie mama i odeszła do kuchni.
Siedzieliśmy wszyscy w milczeniu każdy patrząc w pusty talerz na który mama za chwilę przyniesie kurczaka.
- Banny, jak nowa praca, podoba się?- zapytała w końcu ciotka Jean.
- Nie jest najgorsza- mruknął tata- ale ta stara była lepsza. No sama wiesz, kochałem ten mój sklepik na Pokątnej, ale życie bez zmian...- urwał, bo nie umiał dopełnić.
Ja bym bardzo dobrze umiała to zdanie dopełnić. " Życie bez zmian jest nudne", no i w sumie to racja.
Do jadalni weszła mama z kurczkiem na wielkiej porcelanowej misie. Wszyscy zaczęli jeść.
Ja ( ponieważ nie lubię kurczków) grzebałam tylko widelcem w ziemniakach rysując FOUR BEST FRIENDS, czyli mnie, Vicki, Sally i Charlie.
- Elis, zachowuj się!- skarciła mnie matka.
- Daj mi tego kurczaczka Eliuś...- uśmiechnął się do mnie tata- Jeżeli go nie lubisz, to daj mi go, ja go zjem. Ale miałabyś jeść obiadki mamy, pysznie gotuje. Prawda?- zapytał zwracając się do rodziny. Ale było widać, że przy słowie"pysznie", skrzywił się lekko.
- Tak, jasne...pyszne...- burknął wujek i wybiegł. Usłyszałam, jak zwymiotował do kibla. Szczerze, wcale się mu nie dziwię.
Mama wstała z krzesła i uniosła kieliszek z szampanem.
- Na naszą kochaną Agatkę!- krzyknęła i wtem wszyscy podskoczyli i również podnieśli kieliszki. 
 Ja siedziałam sobie spokojnie. Po co mam wstawać?
- Elisa! Wstawaj!- warknęła mama marszcząc brwi.
- A mogę wiedzieć po co?- zapytałam i sama się zdziwiłam moich słów.
Matka nigdy mnie nie kochała. Każdemu mówiła, że ma tylko jedną córkę. Za to ojciec dużo razy mnie bronił i widać, że nie przepada za Aghatą.
- Po co?!!!- krzyknęła mama.- Twoja siostrzyczka jedzie do Hogwardu!
- No i ? Każdy jedzie do Hogwardu i nikt nie ma imprezki na której podaje się świństwa, aż z tego niektórzy rzygają.- powiedziałam nadal spokojnie przenosząc wzrok na wujka Oriona.- Nawet ja nie miałam takiej imprezy, a również jestem twoją córką!
- Nie jesteś!!! - krzyknęła mama- To znaczy jesteś, ale wolałabym, żebyś nie była moją córką.
- A ja, wolałabym, gdybyś nie była MOJĄ MATKĄ!!! Popatrz na NASZYCH...to znaczy twoich i Aghaty gośći! Siedzą tu i grzebią widelcem w tym kurczaku! Wiesz jak oni się tu muszą nudzić. Gdybym była w tej chwili tobą, to bym im pozwoliła iść do domu. Mogę się założyć, że ci tu, co tu przyszli, teraz najchętniej poszliby do domu!!!
- Jestem za...- uśmiechnęła się ciocia.
- Ja też.- odezwał się wujek.
- Ja też.
- Ja też.
- Ja też.
I tak powoli wszyscy wyszli z naszego domu zostawiając niedojedzonego kurczaka i nietknięte ciastka. Ja zostalałam stać na środku pokoju. Zostałam głównym obiektem sześciu oczu: mamy- zastrzelający na miejscu, Agi- okropnie wściekły i taty- pełen współczucia i pochwały.
--------------------------------

No i jak drugi rozdział? Fajny? Proszę o komentowanie. Jeśli nie będzie najmniej 3 komentarzy, to nie będzie nowej notki.

Pozdrawiam
Lena

Zapraszam na:

tonksdoranimfadora.blogspot.com

:DDDD

wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 1

- Agatko, masz już wszystko spakowane?!
- Agatko, będę tęsknić!
- Agatko, zabrałaś szczotkę do zębów?!
- Agatko, to szata Elis!
- Agatko, jak ty szybko rośniesz!
- Agatko, masz poplamioną bluzkę!
- Agatko, pilnuj mi tam Elis, żeby się z nikim nie całowała!
- Agatko, jesteś cudownym dzieckiem!
- Agatko, będziesz zawsze moją małą córeczką!
Taa... ciągle tylko Agatko to, Agatko tam to, Agatko siam  

to (!!!). Cholera, ciągle tylko Agatka, a co ja?! Dobra, może i jadę już po raz czwarty do Hogwardu, a moja młodsza siostra Aghata po raz pierwszy, ale i tak!!! Nienawidzę jej! Aghata to najgorsza siostra! Jest ode mnie o cztery lata młodsza. Kiedy mama powiedziała mi, że będę miała siostrzyczkę, wyobrażałam sobie wtedy małą, słodziutką dziewczynkę z blond loczkami i malutkim noskiem. Ale Aghata jest odzwierciadlenie mojej wymarzonej siostrzyczki. Ta jej wiecznie zaczerwieniona twarz, mysie włosy spięte w kucyk i ten ogromny orli nos mnie doprowadzają do szału! Ja jej nienawidzę i ona mnie też nie. Jest OHYDNA!!! Żywa, wesoła, zawsze z tym głupawym uśmieszkiem na twarzy! Kocha się w każdym chłopaku, który na nią spojrzy, lub który do niej przemówi. Ale za to ma mało koleżanek. Tak naprawdę to ma tylko dwie: Sonię i Olkę- takie dwie porąbane bliźniaczki w jej wieku, z sąsiedztwa. Aghata jest po mamie. Za to ja jestem po tacie. Jestem sławna w tym, że jestem drugą BLACK, który/a trafił/a do Gryffindoru ( zaraz po moim wujku z drugiego kolana Syriuszu Black'owi). Jestem cicha spokojna, romantyczna i O-K-R-O-P-N-A marzycielka. Jestem po uszy zakochana w Tedzie Lupinie, a on we mnie, ale z nim nie chodzę, bo się wstydzi mi to powiedzieć. Mam mnóstwo przyjaciółek: Charlotte Wood- córkę Oliwera Wooda, Sally Lupin- córkę Remusa Lupina i Nimfadory Tonks, ale najlepsza jest Victoire Weasley- córka Billa i Fleur. Z tymi dziewczynami mieszkam w jednym dorminatorium. KOCHAM ICH!!!!! Jest jeszcze taka jedna Maggie Smitch ze Slytherinu. Jest naszym największym wrogiem!!! 
Ale wróćmy do teraźniejszości! Siedzę sobie w pokoju na łóżku i czytam książkę " Magia w korzeniu wierzby". Okno mam otwarte na oścież. Leciutki, letni wiaterek dmucha mi w różowe włosy. Hah...różowe. Dlaczego? Bo jestem metarfologie!!! Tak samo jak Sally.
- Elis!- usłyszłam głos z kuchni.
- Już idę mamo!- odkrzyknęłam i pognałam do kuchni. 
To, co tam zobaczyłam, kompletnie mnie zamurowało.

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Siema ;)

Heja! Będę prowadzić bloga o wymyślonej bohaterce- Elis Black.
Blog jest trochę zaniedbany, jak na razie, ale jutro wszystko dorobię:-)   Może jeszcze tak, tylko taka informacyjka, żeby was zachęcić do czytania: Elis to najlepsza przyjaciółka Victoire Weasley i dziewczyna Teda Lupina. Rozdział pojawi się jutro:-)



No to pa:-)


Lena