środa, 17 lipca 2013

Rozdział 5

Ujrzałam bardzo dużą salę. Była również bardzo wysoka. Ściany były pomalowane na brązowo, a w niektórych miejscach pobrudzone. Na środku sali spał ogromny smok. Jego ciało pokrywały 
zielono - pomarańczowe łuski. Ogon miał długi, zakończony kolczastą maczugą. Smok posiadał również dwa żółte skrzydła, jakby podarte przy końcu. 
Odebrało mi mowę.
- I ? - przerwała ciszę Victoire.
- CO - TO - JEST ?!!!
- Smok. Kolorownik chiński. 
- Skąd go wytrzasnęłaś?!!!
- Mój wujek Charlie pracuje z nimi w Rumunii. Dał mi tego smoka na urodziny. Mama się na początku sprzeciwiała, bo smoki przypominają jej tylko przegraną w Turnieju Trójmagicznym, ale później się zgodziła. 
- Ale przecież tutaj ta sala jest wysoka chyba 5 metrów i to przecież musi sięgać Muszelki!
- Kochana Elis!- uśmiechnęła się Vicki- Istnieje coś takiego jak czary.
Zaczerwieniłam się.
Smok otworzył oczy. Nie wierzyłam. Jego oczy były TAK DUŻE. I w dodatku taki prześliczny kolor. Były zielone a wokoło źrenicy paseczek pomarańczowego.
- Heej...Obudź się!- zawołała Vicki machając dłonią przed moim nosem. 
- Zamyśliłam się...- mruknęłam.
Te oczy mi kogoś przypominały. Kogoś z dzieciństwa. Nie mogłam sobie przypomnieć. Wiem, że już kiedyś te oczy widziałam. Ale czy u człowieka? Może u zwierzątka?
- Co jest?- zaniepokoiła się przyjaciółka.
- Kiedyś te oczy już widziałam.- mruknęłam
- Mamami kiedyś coś o nich mówiła. Znaczy się mówiła, że wie, kto miał takie oczy, bo też się jej pytałam, ale nie chciała mi powiedzieć.
Weszłyśmy s powrotem na górę. 
- Możesz spróbować.- powiedziała Vicki- Ale mama ci to chyba nie powie. Ja lepiej gdzieś wyjdę, bo wtedy by się skapnęła, że to ja chcę wiedzieć.
- Pani Fleur- zapytałam mamy Vicki, gdy Victoire wyszła - Te oczy, które miał ten smok, bardzo mnie zainteresowały.
Willa obróciła się w moją stronę i uśmiechnęła- Każdego, kto widział tego smoka, interesowały te oczy. Ale nic o nich nie wiem- uśmiechnęła się zakłopotana. Wiedziałam, że kłamie.
- Nie, ja wiem, że pani coś o nich wie!- nie dawałam za wygraną.
- Victoire kazała ci to ze mnie wyciągnąć?
- Nie. Ja te oczy już kiedyś widziałam, ale wiem, że nie było to u smoka! Ja nigdy wcześniej smoka nie widziałam!
Fleur westchnęła.
- To możliwe. Ale też niemożliwe.
Podniosłam brwi ze zdziwienia.
- Eli, coś ci powiem, ale obiecuj, że to nie powiesz nawet Vicki.
- Obiecuję.
- Nie znam dokładnej historii. Opowiadał mi o tym pewien mężczyzna. . Kiedyś żyła kobieta, która była kochającą matką, żoną, siostrą i córką. Miała męża i córkę. Imię jej córki zaczynało się na literkę " E ". Kiedy jej córka miała trzy miesiące, ona wybrała się z koleżanką na imprezę. Już nie wróciła. Ta koleżanka wróciła do domu i nic nikomu nie chciała powiedzieć. Przesłuchiwano ją mnóstwo razy. Niektórzy twierdzą, że zamordowała swoją przyjaciółkę, ale nie wyglądało na to. Spędziła 3 lata w Azkabanie, jednak po długiej naradzie ją wypuścili. Kobieta jest zupełnie zdołowana. Nie wychodzi z domu, prawie w ogóle nie je i nie pije. Jest jakby martwa. Mieszka w domu z swoją matką. Zamyka się w pokoju i nie wychodzi, może tylko do toalety. Nikomu nie chce powiedzieć co się tamtej nocy stało.
- A kiedy to się wydarzyło?
- Niedługo minie 14 lat od tej tragedii.
- Jak się nazywał mąż tej kobiety i ojciec tego dziecka?
Fleur westchnęła.
- Nie wiem.- mruknęła, ale wiedziałam, że ona wie coś więcej.
- Proszę pani- zdenerwowałam się- Ja wiem, że pani wie coś więcej, proszę mi to powiedzieć! Ja jestem z rodziny BLACK i pani dobrze wie, jacy byli i są Black'owie! Proszę!
- Ta kobieta to była...

--------------------------------------------------------------------------------

Hej! Napisałam trochę wcześniej niż obiecałam! Pewnie się domyślacie trochę wyniku tej tajemniczej historii ale to się dowiecie aż w nn. Nie wiem kiedy będzie.

Pleas, coment...

Pozdrawiam

Lena